Matma
Do matematyki miałem zawsze średnie nastawienie. Dodam też, że przejąłem zdanie pewnego mądrego człowieka, którego nie jestem dziś w stanie wskazać z imienia i nazwiska. Powiedział on, że nie widzi różnicy między matematyką i fizyką. Według mnie to prawda bo jedno i drugie odnosi się do tego samego. Do rozwiązywania problemów. To też inna nazwa "biznesu" . Czy nie chodzi o to by wyjść na plus? Ale nie będę się chwalić wiedzą zaczerpniętą z pewnego szkolenia. W czasie technikum byłem pewien, że jestem kaleką. Mam ten problem ze sobą, że wchłaniam nastawienie i opinie ludzi, których uważam w jakimś stopniu za autorytet. Jeden z moich autorytetów też powiedział, że matematyka to jego noga. W szkole byłem średniakiem. Nigdy mi nie zależało na ocenach. Za bardzo ceniłem swój wolny czas. Ślizagając się po zagrożeniach mijał mi rok za rokiem aż w końcu nadszedł czas matur. Fizykę jako przedmiot skończyłem rok wcześniej więc patrząc na pierwsze zdania, miałem mniej ćwiczeń z matematyki. Któregoś dnia, rozwiązując pewne równanie patrzę na kartkę i myślę sobie - jakie to banalne! Wróciłem do poprzednich. Wszystko poprawiłem a po jakimś czasie okazało się to faktycznie dobre. W końcu zrozumiałem a stało się to tak nagle, że aż dziwne. Od tamtego czasu nie było już problemów prócz zadań domowych, które w moim mniemaniu odbierały mi czas wolny. Miałem wtedy wiele zainteresowań. Zawsze też byłem wielkim miłośnikiem gier. Matura poszła mi dobrze. Byłem bardzo wyluzowany, że wszystko rozumiem i wiem jak to zrobić. Chciałem mieć pewność, że będzie dobrze. Zgodnie z radą nauczycielki, nie spieszyłem się i sprawdzałem wyniki dokładnie. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy okazało się że zostałem jednym z nielicznych, którzy jeszcze pozostali w sali. Niestety, nie zrobiłem wszystkiego bo zabrakło mi sporo czasu. Wynik nie był zły ale nie był też powodem do dumy. Po zakończeniu szkoły wziąłem podręcznik z drugiego roku fizyki i czytając go jak książkę, poznawałem dopiero rzeczy, które miałem już mieć w głowie. Od tamtego czasu moje zainteresowanie tą dziedziną poszybowało. Ale nic w tym kierunku nie osiągnąłem. Zdobyłem jednak wiedzę, która mam nadzieję, pomoże mi uzyskać prąd podczas apokalipsy, jeśli by miała być. Czemu o tym wspominam? Czytając kiedyś artykuł o piramidach dowiedziałem się o bardzo ciekawej rzeczy. Zagłębiłem się w to i stwierdziłem, że może to być prawdą. Zrobiłem nawet mały eksperyment i potwierdziłem choć część informacji z artykułu. Uwielbiam tworzyć, choć nie zawsze udaje mi się to zakończyć ale gdzie mogę stworzyć najwspanialsze wynalazki albo rozwikłać najtrudniejsze zagadki? Gdzie mogę się podzielić fantazją na temat zastosowania tego wszystkiego? Starałem się oddać jak najwięcej prawdy pisząc o temacie energii w piramidzie. Nie piszę książki naukowej, więc mogę sobie pozwolić na niedopowiedzenia i pozwolić czytelnikowi pognać w wyobraźni tam gdzie ma ochotę. Ale czy to nie dziwne i ciekawe? Po co tysiące lat temu był prąd? Co zasilał i kto to w ogóle tworzył? A jeśli jesteśmy przy temacie piramid to ile osób wie, że mają coś wspólnego z pasem Oriona? A jeśli znaczy to coś więcej niż tylko zachcianki starych astronomów i jest starożytną mapą? Zostaje też kwestia siatki energetycznej, która w strategicznych miejscach na ziemi... Nie tak szybko! O tym potem. Chciałem tylko pokazać, że tak wielki ignorant jak ja może z czasem rzucać ciekawostkami z rękawa, jeśli tylko znajdzie coś co go zauroczy w danym temacie. Moją ambicją jest zauroczenie tym wszystkich, którzy poświęcą na moją książkę swój drogi, wolny czas.